Rozdział 2
Poszedł robić to co robi każdego ranka. Ubrał się i poszedł zjeść śniadanie. Tylko on i Tao wstali. Obydwoje byli rannymi ptaszkami.-Dzień Dobry ! - odezwał się w końcu Kris. Tao tylko coś mruknął pod nosem i również zaczął przyrządzać śniadanie. Do domu wpadła Ji Yeon. Kris zupełnie zapomniał, że przychodzi ona tu każdego ranka. Na szczęście skończył jeść śniadanie. Nadal zastanawiał się czy jest gejem. Chwycił swoją dziewczynę za rękę i pocałował ją czule. Tao tylko patrzył się z obrzydzeniem. Zakochani wyszli. - Wiesz Ji Yeon... mam pytanie- zaczął nie pewnie Kris. Chciał z nią pogadać.- Czy można tak z dnia na dzień stać się gejem?- popatrzył jej w oczy, które były zawsze pełne radości. Tylko się zaśmiała. Była studentką psychologii więc co nieco wiedziała o tych sprawach.- Oczywiście, że nie. Ten proces kształtuje się przez pewien czas.-odpowiedziała nic nie podejrzewając i przytuliła Krisa mocniej. Chłopak zdał sobie sprawę, że to rzeczywiście nie jest możliwe, że przez jeden głupi pocałunek stanie się gejem. Teraz chciał spędzić czas z ukochaną, którą jednak nadal kochał. Tłumaczył sobie, że wszystko to co wczoraj sobie ubzdurał to przez te emocje. Zapomni o tym. Razem z Ji Yeon poszli do wesołego miasteczka. Lubili tam chodzić. To było jedno z ich ulubionych miejsc spotkań. Po 4 godzinach wspaniałej zabawy odprowadził swoją dziewczynę do domu. Nie chciał jej zostawiać w jej towarzystwie czuł się dobrze, ale oczywiście miał trening. Już nie mógł doczekać się jutra chciał ją znów ujrzeć. Po około 15 minutach dojechał do domu metrem. -Wróciłem ! - krzyknął przechodząc przez próg. Nikt mu nie odpowiedział. Na kanapie zobaczył tylko Tao. - Gdzie chłopcy?- spytał zdziwiony Kris. -Hmm.. Poszli gdzieś tam... nie wiem wytwórnia ich potrzebowała.- oderwał na chwilę oczy od smartphona i uśmiechnął się do Krisa. -Dziwne mieliśmy mieć dziś trening.- powiedział trochę smutny Kris, lubił chodzić na treningi chciał mieć ładne ciało.-No tak ale oni wyjechali gdzieś na 2 dni. Kazali nam zostać jakby coś się stało. - powiedział Tao i wstał leniwie z kanapy. -Chcesz coś do jedzenia ? Mogę zrobić.-zasugerował i zbliżył się do Krisa. -Tak bardzo chętnie.- lubił kiedy Tao dla niego gotował. Przebrał się i usiadł do stołu. Tao zrobił naleśniki to było najprostsze danie, ale według Krisa Tao robił wyśmienite naleśniki.-Smacznego !- krzyknął radośnie Kris i zaczął jeść. Uwielbiał naleśniki z bitą śmietaną. Tao się zaśmiał.- Brudny jesteś-powiedział i starł resztkę bitej śmietany z ust kolegi i oblizał palec. Kris przełknął resztkę jedzenia i znów zaczął szybko jeść jakby to były wyścigi. -Dziękuje-odszedł od stołu zabierając talerz. Znów poczuł się nie komfortowo. Dochodziła 21:30. Kris był zmęczony po tym dniu spędzonym w wesołym miasteczku. Natychmiast położył się spać. Słyszał jak Tao jeszcze się krząta po domu. O 22 zapanowała kompletna cisza. Kris był tak zmęczony, że padł. Obudziło go huk. Takiego jeszcze nigdy nie słyszał. Przestraszył się. Bał się burzy jak nikt inny. Natychmiast zbiegł na kanapę i zwinął się w kłębek. Te huki naprawdę przeraziły chłopaka. Tao też się obudził. Chciał sprawdzić czy u Krisa wszystko w porządku. Nie zastał go w łóżku. Zmartwił się. Zbiegł na dół. Na kanapie zobaczył Krisa, który najwyraźniej płakał. Tao podszedł nie pewnie i usiadł obok chłopaka. Kris odruchowo przytulił się do Tao.- Boje się...-jęknął Kris i chwycił się mocnej Tao. Wiedział, że nie powinien tego robić, ale strasznie się bał.-Spokojnie...- Tao pogłaskał go po głowie.-Możesz spać ze mną jeśli chcesz...-zaproponował Tao nadal przytulając Krisa. Chłopak się zawahał. Nie chciałby coś ich łączyło, ale tak się bał a poza tym nie był gejem, nic się nie stanie...-Dobrze-wyjąkał i poczuł jak Tao bierze go na ręce. Weszli po schodach. Tao położył Krisa na łóżku i położył się obok przytulając go. W tle nadal było słychać grzmoty. - Śpij dobrze...- Tao pogłaskał Krisa po policzku a ten szybko zamknął oczy. Musiał przyznać, że czuje się o wiele bezpieczniej. Po jakieś godzinie zasnął...u boku Tao, lecz dla niego zupełnie nic to jeszcze nie znaczy. Śpią jak brat z bratem...
"Ten proces kształtuje się przez pewien czas."
OdpowiedzUsuńJako studentka psychologii stwierdza, że z tym się po prostu rodzisz.
Rozdział jest po prostu słodki ♥
Bardzo fajne ^^
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Blog Awards i The Versatile Blogger Award <3 Więcej informacji na http://k-popowe-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń